O dekomunizacji, tym razem szczerze – 30.11.2018.

Słowo „dekomunizacja”, a konkretniej sposób, w jaki słowo to funkcjonuje w powszechnej świadomości, jest najlepszym dowodem na prawdziwość tego powiedzenia o skuteczności chowania liścia w lesie.
Cóż my właściwie wiemy o dekomunizacji? –
— że jej nie było;
— że brak dekomunizacji jest powodem naszych nieszczęść;
— że skutecznie przeprowadzona dekomunizacja jest warunkiem naszego pomyślnego rozwoju
I tak dalej…

.

Nie wiem, jak udało się wmówić te bzdury przeważającej części społeczeństwa (wszak każdy gotowy dać łeb na pień, że odporny jest na manipulacje), dość że się udało. Niemały „wkład” w duraczenie mają tak zwani niezależni publicyści, którzy bodaj czy nie po dzień dzisiejszy płaczą nad brakiem dekomunizacji. Nie mogę też wykluczyć wariantu bardziej pesymistycznego, a mianowicie takiego, że oni (ci niezależni) nie mają pojęcia, co się dzieje, jak nazywa się to, co się dzieje i jakie skutki to przyniesie. Tak więc nie wiem, co gorsze: to, że manipulatorzy czy to  że idioci. Sami wybierajcie.

Dekomunizacja już była. Nikt już o niej nie pamięta. A może tylko nikt dekomunizacji nie zaanonsował tak, jak należałoby. Ile czasu trzeba, aby wyłożyć główne argumenty za tym, że dekomunizacja odbyła się i to ze szczętem? Czy 146 sekund wystarczy?

Mówi papież prywatyzacji Anatol Czubajs   https://pl.wikipedia.org/wiki/Anatolij_Czubajs  – Właściwie nie „mówi”, a wyrwało mu się. Jest schyłek lat 90-tych, może 2000 rok – Czubajs udziela wywiadu na potrzeby mającego powstać filmu o oligarchach. Dziennikarz emabluje go w kwestii „kosztów prywatyzacji”, Czubajsowi puszczają nerwy i mówi, co mówi. Ten 146-sekundowy fragment, jak się łatwo domyślić, został wycięty. Kilka lat temu w niezliczonych kopiach ukazał się w necie. W tym czasie skomentowali go wszyscy liczący się publicyści. I ci „niezależni” i ci „zależni”. I co ciekawe; wszyscy tak samo.  Posłuchajmy:

„Nie zajmowaliśmy się zbiórką pieniędzy, a unicestwieniem komunizmu. To różne zadania i mają różną cenę. Co dla takiego profesora Jeffreya Sachsa znaczy prywatyzacja? – Że to klasyczny ekonomiczny proces, w drodze którego przekazuje się państwowe aktywa w prywatne ręce. A my wiedzieliśmy, że każdy sprzedany zakład to gróźdź do trumny komunizmu. Drogo, tanio, bezpłatnie, z dopłatą, to nieistotna kwestia. Ważne jest tylko to, że z każdym pojawiającym się prywatnym właścicielem proces (likwidacji komunizmu) staje się nieodwracalny. Nieodwracalny. Z każdym wydanym bonem prywatyzacyjnym uniemożliwia się „czerwonym” powrót (do komunizmu).
.
Prywatyzacja była procesem politycznym z wyraźnie postawiony zadaniem: zatrzymać komunizm. I takie zadanie wypełniliśmy. Całkowicie. Przekonał się o tym Ziuganow, kiedy w kampanii wyborczej (1996) musiał wycofać się z hasła o nacjonalizacji wcześniej sprywatyzowanego majątku. Nie dlatego, że nagle polubił prywatną własność, ale dlatego, że daliśmy mu do zrozumienia, że jeśli myśli o zdobyciu kiedykolwiek władzy, nie może się już cofnąć (w komunistyczną przeszłość). Zmusiliśmy go, by grał według naszych zasad. A to, czy to tanio czy drogo  w ogóle się nie liczyło. Realizowaliśmy inne zadanie. I zrealizowaliśmy je dobrze”.

——————————————–

Czy już dociera? – Może nawet z czeluści pamięci przedzierają się sygnały dawno zapomnianych, a kiedyś wkuwanych prawd, że przecież komunizm to tylko i wyłącznie stosunek własnościowy do środków produkcji. Nie nazwy ulic, nie łamiący prawo funkcjonariusz państwa, nawet nie etniczny skład establishmentu, a SPOŁECZNA WŁASNOŚĆ ŚRODKÓW PRODUKCJI. Zmieniasz formę własności ze „społecznej” na „prywatną”, znaczy się DEKOMUNIZUJESZ.

Dla komunizmu nie ma innego „ustrojowego wyznacznika” niż forma własności. A kto twierdzi, że jest, ten kłamie. Chce odwlec waszą uwagę od meritum problemu. Mamić jakimiś „niezmienionymi nazwami ulic”, jakimś nieukaranym jeszcze prokuratorem sukinsynem, jakimś sterczącym ciągle pomnikiem. Wszystko po to, abyś nie zadał pytania kluczowego: „Gdzie polski majątek? Co łajdacy zrobiliście z naszą forsą? Czy mieliście nasze pełnomocnictwa?
.
Napisał: Ikulalibal

24 myśli w temacie “O dekomunizacji, tym razem szczerze – 30.11.2018.”

  1. Michalkiewicz był słupem żydowskim i też tak pierd.. że to nic nie warte że trzeba wszystko sprzedać.

    A teraz wielki moralizator taki antyststemowy systemowiec, jojczy ajway nic nie możemy żydzi nam wszystko zabiorą, taka samospełniająca się przepowiednia tego szkodliwego trolla.

    Polubienie

    1. „Michalkiewicz był słupem żydowskim i też tak pierd…”. –

      — Nigdy Michalkiewicz nie potrafił mnie przekonać, więc od dawna go nie czytam. Natomiast wspomnę przy okazji, że autor powyższego tekstu Ikulalibał trafia w sedno.

      Polubienie

      1. ” autor powyższego tekstu Ikulalibał trafia w sedno.”

        Dokładnie trafia.

        Ps.czy Ikulalibal zbanowano neon24?
        Jego komentarze/wiedza były bezcenne, jak spokojnie rozwalał trolli a oni go tylko mogli wyzywać, było to pocieszne tym bardziej że te trolle które wyzywały od debili Wrzodaka piszą o pokoju i donoszą że ich ktoś grzecznie po imieniu płatnymi trolami nazwał.

        To jest żydowskie forum neon tam wszystko na to wskazuje ,tam wszyscy kłamią, marks na czołówce jakieś brednie półprawdy opowiada a astra mu po szalomowem24 pisze „w punkt”
        Ile to un razy pisał że odchodzi definitywnie 4 czy 5 razy już ?

        Wczoraj jak astra nakłamała że spalili figurkę rydzola , kiedy nie spalili ale za próbę podpalenia ich zwinęli i dowalili grzywnę , jak by podpalili to by siedzieli w kiciu bo rydzol jest chroniony bardziej niż żyd soros ale nikt tam tego bezczelnego kłamstwa nie sprostował.

        Polubienie

    1. „Czy Ikulalibal zbanowano neon24?” –

      — Nie zbanowano. Według mojego odczucia, nie chce on tam pisać. Jest faktem, że po knajacku wyzywali Z. Wrzodaka. Pisałem o tym do R.Opary, ale on nie reaguje. I też bym nie chciał tam pisać, ale blog ten, na WordPressie, potrzebuje promocji, więc ‚rzucam’ tam fragmenty z linkiem do całości tutaj.

      Polubienie

  2. „po knajacku wyzywali Z. Wrzodaka” ?

    Nie no w to nie uwierzę przecież Pan Wrzodak to jest człowiek z dużą bardzo wiedzą i bardzo kulturalny.
    Sam widziałem wielokrotnie jak zbójnicki czy jak mu później marks88 zmienił na „haski pies” wyzywał go centralnie od „debili” zresztą kulolis tak samo.
    żyd hazki-zbójnicki wyzywa Polaka Wrzodaka od debili nagminnie i jest „ok” bo jakoś nikt nie pisze donosów hmm Słowianie jakoś tak nie robią.

    Żydowski neon24 jest kpiną pamiętasz jak zbanowali Opolczyka za rzekomo że niby donosy trolla Lotnej i innych nie zidentyfikowanych, tak można każdego zbanować za nic.

    Ale nic niech zdycha już same trolle żydzi admini z sobą tam piszą „w punkt” po szalomowemu24

    Pozdrawiam.

    Polubienie

    1. „… pamiętasz jak zbanowali Opolczyka za rzekomo że niby donosy trolla Lotnej i innych nie zidentyfikowanych, tak można każdego zbanować za nic”. –

      — Bardzo dobrze pamiętam. Ja też byłem wtedy zbanowany przez Marxa przez 7 tygodni. Gdy się buntowałem, straszył mnie, że moje notki ‚wylecą w powietrze’.

      Polubienie

  3. Marx88 daje tam takie same uśmieszki jak ich słup haski

    Grzanek pisał u Kosiura że ten cały Marx88 to podstać związana z gazetą wyborczą i ja w to wierzę widząc co robił jak banował polaków, on kłamie zawsze tak jak wszyscy admini tam kłamią.
    To jest taki rezerwat ostatnich polaków trzeźwo myślących pod patronatem żydowskim , une nawet się będą o ciebie biły ale to tylko pozory tam już prawie niet polaka bo wszystkich zbanowali teraz będą udawać że to taki naturalny proces śmierci portalu.

    Opara to w 100% potwierdził broniąc jakiegoś pejsatego trolla agnieszka sz ,którego jak się „zabezpieczył” on nie zna wcale ale mianuje adminem, żyd astra się cieszy portal zdechł ,zadanie wykonane.

    Polubienie

    1. Nieciekawe w sumie wymienione osoby.

      Dwa ostatnie teksty opublikowałem tam (ku promocji bloga na WordPressie) we fragmentach, i tak napisał admin Zamisza Niebieski:

      „Szanowny panie Zygmuncie Białas
      Zawsze ceniłem Pana teksty, zresztą dwa ostatnie są ciekawe, ale ostatnio zaczął Pan traktować Neon24 jako panel reklamowy dla Pana bloga. Nie wiem jakie podejście będzie miał do tego właściciel portalu, ale ja osobiście myślę, że nie jest to z pana strony fair.

      Jeśli Pan opublikuje całość tekstu, a nie tylko wycinek a do całości odeśle Pan czytelników na swój blog, i poda na końcu swój portal jako źródło to moim podkreślam prywatnym zdaniem będzie uczciwie. Nie wiem czy się Pan ze mną zgodzi, ale proszę przemyśleć tę sprawę.
      Zawisza Niebieski 01.12.2018 03:58:41”.

      — Dałem wymijającą odpowiedź i szczerze mówiąc nie wiem, co dalej czynić. Bez zewnętrznych informacji uschnie powyższy blog.

      Polubienie

  4. Ikulalibal rozprawia się z „dekomunizacją” jako zaklęciem używanym ciągle przy okazji różnych postulowanych egzorcyzmów politycznych. „Dekomunizacja” to jest procedura, która właściwie przeprowadzona, doprowadziłaby Polskę do ery szczęśliwości i zapobiegłaby upadkowi społecznemu po 1989 roku. Ikulalibal rozprawia się z tego typu myśleniem magicznym wyjaśniając, że „dekomunizacja” to już się w Polsce dokonała, bo nie mamy nic …..

    Ikulalibal twierdzi że komunizm to społeczna własność środków produkcji. Tylko tyle. Czyżby?

    Kiedy w 1848 roku święty Karol Marks wraz z błogosławionym Fryderykiem Engelsem ogłaszali Manifest partii komunistycznej (https://www.marxists.org/polski/marks-engels/1848/manifest.htm), w pierwszych zdaniach tego dokumentu zawarli wizję społeczeństwa jako grup, klas prowadzących między sobą nieustanną walkę, to kolejna edycja znacznie starszej koncepcji „wojny wszystkich ze wszystkimi”. W chwili pisania tego dokumentu termin „proletariat” w północno-zachodniej Europie obejmował praktycznie wszystkich nie zaliczanych do klasy burżuazji. Proletariat był przedmiotem ucisku a jego wyzwolenie i likwidacja ucisku w drodze rewolucji komunistycznej miała stać się drogą do ziemskiej szczęśliwości. To wynika z powierzchownej lektury Manifestu partii komunistycznej.

    W Manifeście partii komunistycznej i w samej doktrynie komunizmu chodzi jednak o wiele więcej. Kluczowym współautorem tego dokumentu i całej ideologii był święty Karol (Marks), wnuk regularnego rabina z Trewiru. Karol opracowując tą doktrynę blisko współpracował z kluczowymi dla epoki żydowskimi myślicielami (Mojżesz Hess) i przez całe życie był wspierany, także finansowo, przez żydowską burżuazję. Manifest i cała doktryna komunizmu to owoc judejskiej myśli filozoficznej.

    Jedna z wersji przymierza, które zawarł pustynny demon Jahwe ze swoim ludem, mówi (Wyj 19:3-6, http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=69): «Tak powiesz domowi Jakuba i to oznajmisz Izraelitom: Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie.  Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia.  Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym. Takie to słowa powiedz Izraelitom»

    To miało się dziać na Synaju. Wszystkie słowa Jahwe musiały wówczas robić wrażenie, dlatego że zostały wypowiedziane niedługo po mordzie rytualnym na wszystkich pierworodnych mieszkańcach Egiptu, ludziach i zwierzętach. Jahwe zadeklarował tutaj że do niego należy cała ziemia, a Plemię ma pełnić rolę kapłanów. To ważne.

    Co robią kapłani? Kapłani wymyślają religie i sprawują kult. Jahwe trafnie oceniał, że wobec relatywnie niewielkiej liczebności Plemienia zdobycie władzy nad całą ziemią przez niewielką grupę będzie możliwe tylko wtedy, gdy ta grupa wyspecjalizuje się w kierowaniu wielkimi masami ludzi. Kariera religii „abrahamowych” (https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/e7/Abraham_Dharma.png) to widome świadectwo zwycięstwa Plemienia w realizacji tego programu, potwierdzenie talentu Plemienia między innymi w wymyślaniu i promowaniu religii.

    Masami „narodów ziemi” sterują „kapłani” (ci od Przymierza wyżej) za pomocą religii, religii „abrahamowych”. A czym jest religia? Religia to po prostu ideologia oparta na dogmatach ideologia, która wyjaśnia pewien kluczowy w danej interpretacji fragment rzeczywistości i narzuca wyznawcom sposób postępowania wobec bliźnich i wobec świata. Religia zwykle posługuje się spersonifikowanymi bogami jako ucieleśnieniem kluczowych idei. Spersonifikowana w bogu idea to jednak jedyna różnica pomiędzy klasycznymi religiami a ideologiami.

    Nasz świat jest urządzony i rządzony przez ideologie. Jest ich naprawdę mnóstwo, każdy potrafi wymienić komunizm czy liberalizm, feminizm, ekologizm, teorię ewolucji, globalne ocieplenie, „święte” prawo własności prywatnej, dobroczynność szczepień przymusowych, itp. To wszystko są ideologie, są oparte na absolutnie nieweryfikowalnych dogmatach, a jak głębiej się je postudiuje, to okaże się że ich twórcami i najważniejszymi propagatorami są właśnie członkowie Plemienia. Nie ma w tym żadnego przypadku. Rządzą nami wymyślone przez nich ideologie, to ciągle realizacja Przymierza z pustynnym demonem Jahwe.

    Na początku była mowa o powierzchownej interpretacji Manifestu partii komunistycznej, teraz można wspomnieć o jego głębszej wymowie. Autorzy jako wizję stosunków społecznych prezentują walkę klasową klas uciskanych z klasami wyzyskującymi, wówczas proletariatu z burżuazją. Wyzwolenie ma zostać dokonane w drodze powszechnej, ogólnoświatowej rewolucji, która zniszczy burżuazję i zapewni dającą wieczną szczęśliwość dyktaturę proletariatu. W samym Manifeście chodzi jednak o coś więcej, przewija się tam pewna subtelna myśl, którą bardzo trudno uchwycić nie znając doktryny judaizmu.

    Judaizm narzuca swoim wyznawcom doktrynę zdobycia całkowitej władzy nad światem przez „lud wybrany”, który ma sterować masami ciemnych „narodów ziemi”, które w drodze do owego celu i nadejścia epoki mesjańskiej spalą się w wojnie (czy rewolucji) „wszystkich ze wszystkimi”. W judejskiej doktrynie program permanentnej wojny (czy rewolucji) nosi nazwę „תיקון עולם” (tikkun olam) co tłumaczy się jako naprawianie czy uzdrawianie świata. Oczywiście nie wszystkie „narody ziemi” są przeznaczone do zniszczenia. Święci rabini twierdzą, że w epoce mesjańskiej każdemu żydowi będzie usługiwać 2800 gojów. Zaszczytu dożycia do epoki mesjańskiej dostąpią tylko te „narody ziemi”, które ugną swoje harde karki i posłusznie będą służyć Plemieniu. Dzisiaj całkiem wyraźnie widać, że większe szanse na przeżycie mają Holendrzy czy Chińczycy niż na przykład Słowianie.

    Komunizm to ideologia uzasadniająca powszechną, ogólnoświatową rewolucję, wojnę wszystkich ze wszystkimi. W samym dokumencie nie ma o tym mowy, ale dzisiaj jesteśmy mądrzejsi o 170 lat doświadczeń. W razie zwycięstwa komunizmu i upadku zdominowanej przez żydów burżuazji, zwycięską klasą społeczną miała być grupa zawodowych żydowskich rewolucjonistów. W międzyczasie „narody ziemi” miały spalić się w dialektycznym sporze pomiędzy ustrojem administrowanego przez żydowskich lichwiarzy i burżujów kapitalizmu a ustrojem administrowanego przez żydowskich politruków komunizmu. Tam chodzi o „תיקון עולם” (tikkun olam), bo jak inaczej zinterpretować obecne w Manifeście postulaty likwidacji rodziny jako podstawowej komórki społecznej czy uspołecznienia żon (kobiet)? Dlaczego proletariusze mieli być tym zainteresowani?
    Postulaty likwidacji rodziny i uspołecznienia kobiet są przecież realizowane także, a może zwłaszcza dzisiaj, gdy komunizm jest już martwy. Dzisiaj robi się to obniżając płace do poziomu przeżycia biologicznego, narzucając wszystkim kloaczną rozrywkę, zmuszając dzieci do edukacji przedszkolnej, gdzie uczą się „wyzwolenia seksualnego” i przygodnego seksu „wszystkich ze wszystkimi” jako niezawodnej drogi do samorealizacji. Tą samą ideę postulował Manifest i realizuje współczesny kapitalizm liberalny. Czy to przypadek?

    Dzisiaj już chyba powszechnie wiadomo, że żydowscy rewolucjoniści byli finansowani przez stojących na szczycie w hierarchii kapitalizmu żydowskich lichwiarzy. Jacob Schiff z Nowego Jorku (taki George Soros sprzed stu lat), partner domu bankowego Kuhn & Loeb (taki Goldman Sachs sprzed stu lat) przez czterdzieści lat subsydiował rosyjskich rewolucyjnych socjalistów. Maksymilian Warburg z Deutsche Banku zorganizował miliony marek w złocie dla wsparcia bolszewickiej rewolucji.
    Powierzchowne tłumaczenie może mówić, że on to robili z nienawiści do cara „antysemity” czy w celu zniszczenia Imperium Rosyjskiego. Tylko że oni dysponują wyrafinowaną, niezrozumiałą dla „narodów ziemi” filozofią polityczną, rzeczywiście chcieli obalić złego cara „antysemitę” ale również chcieli objąć prawdziwą władzę na gruzach Imperium i sprawować tam dyktatorską władzę. Komunizm był ideologią, która zapewniała im zdobycie tej władzy i dlatego finansowali rewolucjonistów. Tą władzę zdobyli, choć później ona się im wymsknęła z rąk miedzy innymi dzięki geniuszowi Józefa Stalina, którego zresztą zamordowali.

    Likwidację rodziny i uspołecznienie kobiet postulował Manifest partii komunistycznej już w 1848 roku. Osiemdziesiąt lat później aktualność tego samego programu potwierdzał Aldous Huxley w „Nowym wspaniałym świecie”. Likwidacja własności prywatnej tak naprawdę miała oznaczać likwidację własności „narodów ziemi” i przejęcie całego świata na własność przez Plemię, dokładnie według dyspozycji pustynnego demona Jahwe, który nakazał im „czynić sobie ziemię poddaną”. Święty Karol (Marks) i błogosławiony Fryderyk (Engels) byli właśnie wielkimi „kapłanami” o których mowa w Przymierzu (Wyj 19:3-6). To jest właśnie głębsze znaczenie ideologii komunizmu.

    Jak to wszystko się ma do „dekomunizacji”?

    Termin „komunizm” ma:
    – płytsze znaczenie, dla profanów, „narodów ziemi”, oznacza wyzwolenie uciskanych proletariuszy, odebranie burżujom własności, która teraz stanie się społeczna, oraz
    – głębsze znaczenie, dla wtajemniczonych, dla Plemienia, to ustrój w którym własność społeczna będzie administrowana przez żydowską biurokrację, i w tym głębszym znaczeniu jest programem zdobycia władzy nad światem w drodze dialektycznego sporu z rządzonym przez żydowskich lichwiarzy i burżujów kapitalizmem.

    Dwa znaczenia ma również owa magiczna „dekomunizacja”. Dekomunizacja odnosząca się do terminu „komunizm” w płytszym znaczeniu oznacza prywatyzację własności społecznej, w rzeczywistości jest to przejęcie własności społecznej przez to samo Plemię, które wcześniej nią administrowało. Santo subito Hanna Gronkiewicz-Waltz w rzeczywistości realizuje ten sam program, który nakreślił święty Karol (Marks) a zdefiniował przed tysiącami lat demon Jahwe – przejęcie całej ziemi na własność. Ten sam program realizował, przywołany przez Ikulalibala, santo subito Anatolij Czubais.

    Dekomunizacja odnosząca się do terminu „komunizm” w głębszym znaczeniu to coś, nomen omen głębszego. Tu chyba chodzi o dejudaizację stosunków społecznych. Zmanipulowani członkowie „Solidarności”, czy to klasa robotnicza czy rolnicy, w 1980-81 roku raczej nie protestowali przeciwko społecznej własności środków produkcji przemysłowej. Protestowali raczej przeciwko judaizacji stosunków społecznych, choć oczywiście takiego terminu nie było i ciągle nie ma. Nie ma takiego terminu dlatego że władza nad językiem, tak jak władza nad pieniądzem czy historią, jest scentralizowana i język jest celowo manipulowany w taki sposób, aby uniemożliwić ludowi wyrażenie myśli, które mogłyby go skłonić do buntu. Chodzi oczywiście o nowomowę, której rolę precyzyjnie wyjaśnił George Orwell w „Roku 1984”.

    Czy ta dekomunizacja będąca w istocie dejudaizacją, jest możliwa? Współczesna cywilizacja Zachodu, którego Polska jest peryferium, jest oparta w dużym stopniu właśnie na fundamentach judaizmu, bezpośrednio czy pośrednio, przez judoechrześcijaństwo. Dekomunizacja/dejudaizacja musiałaby być związana z gwałtowną rewizją fundamentów cywilizacji, z jej niszczeniem, chyba przy braku czytelnej alternatywy. Procesu tego nie da się kontrolować, nie wiadomo dokąd taka dekomunizacja/dejudaizacja by doprowadziła. Pewnie byłby to proces bardziej gwałtowny od rewolucji bolszewickiej.

    Póki co, frustraci, ignoranci, agenci, pudła rezonansowe i kto tam jeszcze, mogą wzywać dekomunizację jako remedium niezbędne do naprawy Polski. Wiadomo że jest źle, czegoś nie zrobiliśmy, ale precyzyjnie to nie wiadomo czego. Jeśli ktoś trzydzieści lat po upadku komunizmu tego hasła jeszcze użyje, to najprawdopodobniej ciągle będzie to „תיקון עולם” (tikkun olam).
    Do władzy politycznej dorwała się ekipa, która używała kiedyś hasła dekomunizacji, tylko że głosicielami tych poglądów były regularne „staliniątka” czy drugie pokolenie „żydokomuny”. Jarosław Kaczyński mieszka w domu, który otrzymał jego ojciec w 1954 roku(!). Kto wtedy otrzymywał domy na Żoliborzu? Ojcem Adama Michnika jest „zbrodniarz stalinowski”. Jak się okazuje, ojcem obecnego ministra „obrony” Mariusza Błaszczaka jest zatwardziały politruk z FSO (http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2018/11/list-otwarty-emerytowanego-pulkownika-wojska-polskiego-dionizego-solobodowskiego-do-ministra-obrony-narodowej-mariusza-blaszczaka/).
    Dekomunizację wprowadzają „staliniątka”, dzieci „żydokomuny”. To hasło jest ciągle używane do zwodzenia narodu, który póki nie zrozumie głębszego sensu komunizmu (czy też liberalnego kapitalizmu), to nie zrozumie nic.

    Polubienie

    1. Jednak będę się upierać przy swoim drogi Metro.
      W pierwszym na planecie państwie „zwycięskiego socjalizmu” z „teoretycznego Marksa” nie zostało zbyt wiele . Niemała część wewnątrz partyjnej dyskusji oscylowała właśnie wokół tego czy coś jest czy nie jest zgodne z marksizmem.
      Teorie Marksa za cholere nie chciały pracować w praktyce.Zachodziła ciągła konieczność wprowadzania jakiś zmian a ten kto je wprowadzał narażony był na zarzut „antymarksisty”.Głównym „antymarksistą” był oczywiście Stalin.Nawet musiał biedaczysko wydawać jakieś publikacje https://en.wikipedia.org/wiki/Marxism_and_Problems_of_Linguistics których głównym celem było zapewnienie że niema żadnego problemu z marksizmem.Był. Nie chcę ciągnąć tego wątku (może kiedyś przy okazji) ale samo pojęcie „stalinizmu” sytuowane obok „leninizmu” i „marksizmu”, wskazuje na to że było to inna jakość.Z lekka, ale inna.
      Są nawet tacy marksistowscy doktrynerzy którzy twierdzą że Stalin „omijając marksizm” zdradził rewolucję i stworzył coś na kształt „kapitalizmu państwowego”.
      Tedy mimo usilnych starań takich czy innych sił, w ZSRR z marksizmu ostała się tylko „społeczna własność środków produkcji”.
      Marksizm kulturowy,mimo obiecujących początków,nie wypalił na całej linii.Od awangardowych pomysłów pani Kołłątaj,po wprowadzony przez Stalina obowiązek zamieszczania prasowych anonsów informujących o zamiarze rozwodu.

      Polubienie

  5. Metro
    Niedźwiedź Maszy

    Zaraz po opublikowaniu artykułu Ikulalibala napisałem do niego: „Świetny tekst”. Dlaczego? – Opiszę to:
    Opracowywałem niedawno z uczniem po niemiecku różnice między lewicą i prawicą. Te źródła, które analizowaliśmy, wskazywały różne aspekty, np. stosunek do tradycji, do Kościoła, do rodziny itp. Nie było zdaje się nic (albo półgębkiem wzmiankowano) o prywatnych i społecznych środkach produkcji. No i wychodziło NIC. Można w takiej sytuacji przypisać lewicy /komunizmowi (odpowiednio zbluzganemu) właściwie wszystko, co jest wygodne. Tak czynią neonowe i szalomowe patryjoty typu Zdzich, Kula Lis czy Husky. Jako że pomieszano lewicę /komunizm z bolszewizmem, a nawet z Rosją i Putinem, można szaleć z antykomunizmem. Jeszcze się doczekamy numerantów, którzy będą twierdzić, iż bomby atomowe na Japonię zrzucili komuniści.

    Nie czytałem „Manifestu,”, ale wykazałem dużo cierpliwości przy lekturze „Kapitału” i myślę, że Marks prawidłowo zdiagnozował sytuację i określił definicję: stosunek do własności jest naszą lewicową lub prawicową postawą. Inne wyznaczniki są poboczne.

    Polubienie

  6. Wszystko wskazuje na to że znajdujemy się w czarnej dupie skąd jak wiadomo jest tylko jedno, fizjologiczne zresztą, wyjście.
    Jak się dowiaduje właśnie wchodzi na telewizyjne ekrany nowy polski serial https://pl.wikipedia.org/wiki/1983_(serial)
    Zaś w tym samym czasie rosyjscy telewidzowie programu 1 państwowej telewizji, mają okazję zobaczyć nową dokumentalną produkcję „Aksamit”.

    autorstwa „naczelnego kremlowskiego propagandysty” Arkadego Mamontowa.
    Arkady Mamontow zajmuje pierwsze miejsca na wszystkich amerykańskich sankcyjnych czarnych listach.Ale za to kręci doskonałe filmy.
    Dokument „Aksamit” (aluzja do aksamitnych rewolucji), traktuje o kulisach prywatyzacji.Opowiada o tych wszystkich żenujących szczegółach o których dotąd opowiadało się w telewizjach niszowych (lokalnych,netowych itp) lub pisało w książkach autobiograficznych.
    „Obsada” jest można powiedzieć „gwiazdorska”;mówią ludzie z pierwszych stron gazet,świadkowie tamtych wydarzeń.
    I nie jest ważne że właściwie nie mówią niczego nowego,niczego o czym na youtubie nie byłoby sto tysięcy filmików,ważne jest to że mówią to w państwowej telewizji w porze najwyższej oglądalności.Uważam że to jakiś znak czasu.Chyba na coś się zanosi.Nie wiem na co, ale na coś co odwróci aktualną sytuację.
    A na jakim etapie walki o prawdę jesteśmy my? na etapie kolejnego „antykomunistycznego” serialu ?

    Polubienie

  7. „… w państwowej telewizji [rosyjskiej] w porze najwyższej oglądalności. Uważam że to jakiś znak czasu. Chyba na coś się zanosi”. –

    — Przyszły czasy, że przeciętny Rosjanin uważa USA za swego najgłówniejszego wroga. To musi znaleźć jakieś odbicie także w mediach. Kiedyś omowiłem program, w którym kwestionowano oficjalne dane dotyczące zamachu w 2001 roku w Nowym Jorku. To było emitowane w rosyjskiej państwowej telewizji, link

    https://www.salon24.pl/u/zygmuntbialas/807949,16-lat-temu-w-nowym-jorku-11-09-2017

    Polubienie

  8. @ Niedźwiedź Maszy

    Święty Karol (Marks) nie był żadnym mesjaszem, w każdym razie nie był mesjaszem dla gojów, mimo że propaganda komunistyczna takim go czyniła. „Marksizm” to nie jest żaden cudowny system gospodarczy, dzięki któremu zniknie tarcie a słoneczniki będą kwitnąć 365 dni w roku.

    Trudno mi zaakceptować tezę że „marksizm nie działał”. Ojciec William of Ockham kazał w rozumowaniu posługiwać się najniższym dopuszczalnym stopniem abstrakcji. Pewnie chodziło o to, że państwa marksistowskie zaczęły tworzyć pieniądz wolny od długu (co podważa dogmaty judaizmu) i dlatego ograniczono ich dostęp do „rynków międzynarodowych”, co skutkowało różnymi upierdliwościami.
    Jest taka książka „Zamknięte państwo handlowe” Johann Gottlieb Fichte, sprzed dwustu lat. Fichtemu chodziło o budowę GOSPODARKI NARODOWEJ wolnej od terroru międzynarodowych żydów. Ten sam model chciał realizować Adolf Hitler (nawet bardziej: autarkia), w każdym razie tak deklarował. Kraje demokracji ludowej realizowały właśnie model „zamkniętego państwa handlowego”. Ten model realną siłę polityczną daje państwu, które organizuje system gospodarczy w celu zapewnienia godnego bytu mieszkańcom. Robi to za pomocą pieniądza państwowego (niewymienialnego na pieniądz międzynarodowych żydów) i organizowania wymiany międzynarodowej.

    Jedna mądra rosyjska gadająca głowa, Andriej Fursow, powiedziała, jedną z głównych przyczyn upadku bloku radzieckiego była niezdolność do stworzenia międzynarodowego systemu wymiany alternatywnego do systemu zorganizowanego przez międzynarodowych żydów. Dzięki temu USA mogła wykończyć blok wschodni sankcjami. Międzynarodowy system wymiany wymaga międzynarodowego pieniądza. Podobno święty Józef (Stalin) chciał wprowadzić złotego rubla jako podstawę takiego alternatywnego systemu wymiany, ale nie dożył….

    Gdyby Stalin wprowadził swoje plany w życie to mogłaby się pogłębić międzynarodowa specjalizacja w bloku wschodnim i nie trzeba byłoby przechodzić przez udrękę importu z „drugiego obszaru płatniczego”. Samochody chociażby BWM były inne niż Wartburg bo korzystały z globalnej wymiany i globalnego pieniądza międzynarodowych żydów. Podobno po wybuchu w Fukuszimie stanęły taśmy w Monachium bo czegoś zabrakło (dostawy „just in time”). A Wartburg był klepany na miejscu siłami niemieckich inżynierów i robotników, cała Japonia mogłaby utonąć bez szkody dla Wartburga.

    Model „zamkniętego państwa handlowego”, zwłaszcza przy dzisiejszych kosztach transportu, siłą rzeczy musi być mniej efektywny od gospodarki globalnej organizowanej przez międzynarodowych żydów. W gospodarce globalnej setki milionów pracowników „zapierdalają za miskę ryżu” (cytat z premiera Morawitzky’ego) gdzieś w Kambodży, Wietnamie, Indonezji czy Czarnej Afryce. Nikt (nikt poważny) nie jest zainteresowany zapewnieniem im godnego życia.

    Doskonałym przykładem przejścia z „zamkniętego państwa handlowego” do gospodarki globalnej, w której o pracowników nikt nie dba, jest Polska po 1989 roku. Ale nie chodzi tu o marksizm. To się da wyjaśnić znacznie prościej przy pomocy Fichtego, który pisał o tym ponad dwieście lat temu.

    Własność środków produkcji nie ma nic wspólnego z wąsko rozumianą efektywnością produkcji przemysłowej (pomijam kwestię standardów socjalnych poruszonych wyżej czy dostępu do „rynków międzynarodowych” organizowanych przez żydów). Ropa naftowa ma podobną kaloryczność w Japonii co w ZSRR. Tak samo jest z tarciem tłoków czy opon.

    Cała histeria z prywatyzacją dotyczyła realizacji biblijnego i talmudycznego nakazu przejęcia całej ziemi na własność przez żydów. Oni dają dostęp do „rynków międzynarodowych” tylko krajom, w których żydowskie banki tworzą pieniądze jako dług (w PRL czy ZSRR pieniądz był generalnie wojny od długu) z kursem podatnym na żydowski terroryzm finansowy oraz tam, gdzie wielka własność przemysłowa jest prywatna, to znaczy żydowska.

    @ Zygmunt Białas

    //Jeszcze się doczekamy numerantów, którzy będą twierdzić, iż bomby atomowe na Japonię zrzucili komuniści.//

    Może nie zrzucili, ale wymyślili. Bomba atomowa była dziełem żydowskich naukowców. Wielu z nich było komunistami. Wtedy żydzi byli albo komunistami albo syjonistami.

    Oni teraz demonizują komunizm, który wymyślili i krwawo wprowadzali w życie, tak samo kiedyś demonizowali niemiecki narodowy socjalizm, w którym grali pierwsze skrzypce. Pamiętajmy że obozy Auschwitz/Auschwitz Birkenau to było public and private partnership z IG Farben. Ktoś był (i jest) właścicielem IG Farben. Potem demonizowali zbrodniarzy „stalinowskich”, to jest żydowskich, itp. Zrzucają na innych własne grzechy. Nic nowego.
    Jak pamiętam, Jarek Kaczyński czy Adaś Michnik, obydwaj nienawidzą komuny, a są to ewidentnie żydokomunistyczne pomioty.

    Zastanawiałem się nawet, ile jest prawdy w słowach santo subito Jerzego Urbana:

    Ile w tym prawdy, tzn 40% czy 90%?

    Prawica-lewica

    Moim zdaniem to podział absolutnie sztuczny, nic nie wnoszący.

    Protokół VI § 1. Monopole; zależność od nich majątków gojów
    Wkrótce zaczniemy organizować olbrzymie monopole, zbiorniki kolosalnych bogactw, od których nawet znaczne majątki gojów będą zależne o tyle, że zatoną wraz z kredytem państw nazajutrz po katastrofie politycznej.

    Sądzę że najpierw był plan, a potem dzieci w piaskownicy zorganizowano w dwie grupy, aby się naparzały.

    Zasadniczo czym innym jest wielka własność czym innym drobna własność, własność swojego warsztatu pracy. Polityka zależy od przyjętych dogmatów. Prywatna wielka własność jest silniejsza od państw, jak chcemy mieć funkcjonalne państwo, to nie możemy jej tolerować. Podział prawica-lewica jest wtórny, sztuczny, do Rewolucji francuskiej nie był potrzebny. Całe wybory, życie polityczne, to teatr rozgrywany przez Fundację Batorego i podobne instytucje. To oni wierzą że podział lewica-prawica ma sens, i dlatego on funkcjonuje.

    Ostatnio w ciągu maksymalnie trzydziestu lat lewica na całej ziemi porzuciła postulat obrony ludzi pracy i przerzuciła się na wspieranie „mniejszości seksualnych”. Ta przemiana ilustruje tezę, że to tylko teatr pacynek sterowanych zza kotary. To nie ma żadnego sensu.

    Polubienie

    1. Witam 🙂

      Lewica – prawica – podział sztuczny? –
      — W realiach polityczno-społecznych czy kulturalnych klasyfikujemy i nazywamy. No i uważam, iż podział na lewicę – prawicę, wynikający ze stosunku do własności środków produkcji, jest w pełni uzasadniony… i pouczający. Z latami przydano cech i świadomie zaciemniono obraz. W USA pod pretekstem walki z komunizmem wypleniono do cna myśl lewicową, bo prostu taka myśl, gdy staje się nazbyt powszechna, zagraża wielkim właścicielom.

      Pisze Pan: „Ostatnio w ciągu maksymalnie trzydziestu lat lewica na całej ziemi porzuciła postulat obrony ludzi pracy i przerzuciła się na wspieranie „mniejszości seksualnych”. –
      — To nie jest żadna lewica, tylko… Szkoda nazywać.

      Polubienie

    2. Podział lewica-prawica coś tam niby ma ułatwiać, a różnicuje ich stosunek do własności środków produkcji. Czy w oparciu o podział lewica-prawica może Pan wytłumaczyć znany fakt, że przez kilkadziesiąt lat ludzie znajdujący się na szczycie drabiny społecznej w kapitalizmie, żydowscy lichwiarze, finansowali rewolucjonistów?

      Ci ludzie, pisałem o paru z nich wyżej, Schiff, Warburg, może nie byli właścicielami wszystkiego, ale kontrolowali system kapitalistyczny poprzez regulację ilości pieniądza płynącego do gospodarki. To panowie życia i śmierci w kapitalizmie.

      Pisze Pan że podział lewica-prawica „jest uzasadniony w realiach społeczno-gospodarczych”. To jakiś sens ma, zwłaszcza w przemyśle edukacyjnym, gdzie trzeba tłumaczyć różne rzeczy.
      Tylko ja twierdzę że te „realia społeczno-gospodarcze” to wynik pracy określonych ośrodków. Stosunek do własności środków produkcji nie był żadnym wiecznym kryterium, bo dzisiaj już nie ma znaczenia, na całym świecie! Teraz chodzi o „prawa gejów”. A Pan mówi że „teraz to nie jest lewica”. No formalnie jest, to Leszek Miller zlikwidował Fundusz alimentacyjny a prosiak Rysiu Kalisz promuje „prawa gejów” na ulicznych demonstracjach. Dlaczego? Ja to rozumiem, tu chodzi o „żydowski ruch rewolucyjny”.
      Dlaczego trockiści typu Michnik, Modzelewski, Kuroń, przez dekady walczyli o „prawa robotników” a po 1989 roku wszyscy przeszli na pozycję wyzyskiwaczy lub obrońców wyzyskiwaczy, promotorów „prywatyzacji”? Już ich „prawa robotników” nie obchodzą?

      Zna Pan może narrację z książki „Pieniądz wolny od inflacji i odsetek” Margrit Kennedy? Ona twierdziła, w realiach gospodarki zachodnioniemieckiej z lat 1980-tych, że przeciętnie 35-40% ceny wszystkich towarów konsumpcyjnych stanowi lichwa płynąca do kartelu bankowego. Więc spór o to, czy Renault czy Volkswagen mają być prywatne czy państwowe, to spór absolutnie wtórny. W ogólnej sytuacji to nie ma znaczenia. Socjaldemokracja to zdrajcy rewolucji 🙂

      Jak patrzymy na całokształt gospodarki, to spór absolutnie wtórny stworzony przez kabalistów. Oni stworzyli dwa bieguny sporu o „NIC” (tzn mało znaczącą, poboczną kwestię” aby goje wypalili swoją energię w walce a nie zrozumieli, o co w tym naprawdę chodzi. Tak właśnie działa dialektyka.

      Polubienie

      1. „Czy w oparciu o podział lewica-prawica może Pan wytłumaczyć znany fakt, że przez kilkadziesiąt lat ludzie znajdujący się na szczycie drabiny społecznej w kapitalizmie, żydowscy lichwiarze, finansowali rewolucjonistów?” –

        — Nie, nie wytłumaczę. Musiałbym sporo doczytać i upewnić, czy i kto za kim stał. Lektura musiałaby być wnikliwa, by odrzucić błędne tropy. Drobna uwaga: w XIX wieku byli przed Marksem tzw. utopijni komuniści. Czy też byli wspierani przez żydów?
        Jest faktem, że udział teoretyków pochodzenia żydowskiego był znaczny, ale był on też o wiele bardziej znaczny na przykład w kręgach artystów Republiki Weimarskiej czy w II RP. Prawie wszyscy skamanryci i futuryści byli żydami. Czy też byli wspierani przez żydowską finansjerę?

        Żydzi dzisiaj są mocni, bardzo mocni, ale nie są wszechwładni.

        Polubienie

      2. Cała polityka, lewica-prawica i wszystko, co jest z tym związane, to cyrk dla gojów. Widziałem do ~20 lat temu choć oczywiście wtedy tego nie rozumiałem. Ale rebe Michalkiewicz drukował książki von Misesa, Rothbarda i pozostałych żydowskich bajkopisarzy, formował środowisko UPRu. To samo robił Korwin-Mikke. Ci ludzie otrzymywali realne wsparcie jeszcze w latach 70-tych. Wtedy głupie 200 dolarów to była duża suma.
        Na politykę potrzebne są pieniądze. Są instytucje, które wydają pieniądze na politykę. Instytucje publiczne a także prywatne, nie ma to wielkiego znaczenia. Ale robi to Plemię i rozdają generalnie swoim, ewentualnie sprawdzonym sługusom.

        Na pewno nie jestem ekspertem w sprawie ruchów rewolucyjnych XIX wieku. Było jednak dużo nurtów. Równolegle z Marksem karierę robił tam jego rówieśnik Michaił Bakunin, rodowity Rosjanin. Bakunin też był zawodowcem, ale ideowo promował anarchizm, bo to niby państwo jest całym złem. I ten anarchizm, walka z państwem jako takim, był bardzo silną ideologią.

        Znana jest wypowiedź Bakunina o Marksie (http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,761571):

        „Sam będąc Żydem, Marks miał wokół siebie, w Londynie, Francji, a szczególnie w Niemczech ciżbę mniej lub bardziej intrygujących, obrotnych, spekulujących Żydów. Jak zawsze i wszędzie byli to agenci handlowi lub bankowi, pisarze, politycy, korespondenci gazet różnych odcieni – jedną nogą w banku, drugą w ruchu socjalistycznym, z ich zadami spoczywającymi na niemieckiej codziennej prasie – możecie sobie wyobrazić jaką , przyprawiającą o mdłości literaturę, produkowali.
        Cały ten żydowski światek, który tworzy jedną sektę nastawioną na zysk, którą tworzą krwiopijcy (w „kapitalistycznym” sensie tego słowa – Arminius), który jest jednym żarłocznym pasożytem, ściśle i poufale ze sobą powiązany nie tylko poza granicami narodowymi ale także bez względu na polityczne opcje i poglądy – ten żydowski świat w dniu dzisiejszym stoi zarówno do dyspozycji Marksa jak i Rothschilda. Jestem pewien, iż Rothschild ze swej strony docenia wielce cnoty i zalety Marksa, Marks zaś odpłaca mu się instynktowną życzliwością i wielkim szacunkiem względem niego.
        Może się to wydawać dziwne? Coż bowiem może łączyć komunizm i wielkie banki?
        Oh! Marksistowski komunizm dąży do ogromnej centralizacji w państwie. A gdy takowa zaistnieje, musi powstać centralny bank państwowy. A gdy takowy bank powstanie, naród żydowski o skłonnościach pasożytniczych, spekulujący na pracy ludzi – zawsze znajdzie sposób aby wyjść na swoje.”

        Widzi Pan – jak się okazuje, Bakunin doskonale rozumiał wspólnotę interesów Rotszylda i Marksa. Im chodzi o przejęcie całej ziemi na własność, czy doprowadzi do tego kapitalizm monopolistyczny czy komunizm – to kwestia wtórna.

        Gdzieś on pisał, też o Marksie, że czasami wyczuwał, że nad tym Marksem ktoś potężny sprawuje opiekę. Chodziło o to, że w sytuacji beznadziejnej Marks w tajemny sposób unikał aresztowania, albo cudem znajdowały się pieniądze na działalność, itp. Po latach zinterpretował to właśnie jako opiekę Rotszyldów nad młodym Marksem.

        To co on tutaj pisze, chodzi o realia I połowy XIX wieku, dzisiaj działa podobnie. Polityka to żydowski biznes, oni się wzajemnie wspierają jako członkowie sieci nastawionej na eksploatację narodu-żywiciela. Mają do tego celu wyspecjalizowane instytucje, publiczne i prywatne (np. te „fundacje”). W każdym razie tak to działa w Polsce.

        Polubienie

    3. Wspomniałem Panu o tej książce:

      Trochę ciężko idzie mi jej czytanie bo okazała się być po angielsku :/

      Ale czytałem recenzję gdzie facet tłumaczy, dlaczego z punktu widzenia Schiffa czy Warburga finansowanie rewolucji bolszewickiej miało głęboki sens. Oni, bogowie kapitalizmu, znajdują się ponad podziałem lewica-prawica.

      Polubienie

Dodaj komentarz